2012.06.24// D. Jędrzejewska
Jeszcze niedawno w ogóle nie istniały w naszej świadomości. Nastoletnie gwiazdki robiące gigantyczną karierę właśnie wśród nastolatek, średnio utalentowane, infantylne, na pierwszy rzut oka rozpuszczone. W końcu jednak przyszło im dorosnąć. Teraz zaczęły się pojawiać na galach jako pełnoprawne, dorosłe seksbomby. Odsłaniają dekolty i nogi, malują się mocno, ubierają wykwitnie – tak jakby chciały „zmazać” z siebie to znamię dziecięcości, z którym wciąż się je kojarzy. Prawdopodobnie już za niedługo zaistnieją w rankingach najseksowniejszych kobiet świata.
Istnieje niestety duża szansa, że jedynie takie rankingi im pozostaną. Bo oprócz pięknych ciał, pielęgnowanych już od najwcześniejszych lat, młode gwiazdki nadal nie potrafią udowodnić swojej wartości artystycznej. Mimo dojrzałości, na którą wskazują ich pełne biusty, w działaniach artystycznych wciąż jej nie widać.
Przykładem na to jest słynna, rozpoznawalna i uwielbiana przez tłumy Miley Cyrus. Dziewczyna rozpoczęła karierę od głównej roli w disneyowskim serialu pt. „Hannah Montana”. Potem jednak przerzuciła się na muzykę, a spełniać pragnie się w obu dziedzinach. Nagrała parę płyt, ostatnio zagrała w paru filmach, ale świat zaczął o niej mówić najbardziej wtedy, gdy już jako 15-latka rozebrała się dla „Vanity Fair”.
Miley Cyrus tworzy melodyjny popik, bez przełomów, wielkich zaskoczeń, artystycznych rozwiązań, oryginalnych konwencji. To jednak - jak widać – przedaje się niemalże najlepiej. Wokalistka zarabia ostatnio około 50 milionów dolarów rocznie.
I wraz ze wzrostem zarobków rośnie w niej również chęć pokazywania biustu i innych wdzięków. Podobnie jest z jej koleżankami po fachu, choć może nieco gorzej opłacanymi. Selena Gomez, kolejna disneyowska gwiazda, która próbuje robić karierę zarówno w muzyce, jak i w filmie, imponująco dorasta na naszych oczach.
Dziewczyna stworzyła również swoją linię odzieży i własne perfumy. Sama w sobie jest więc świetnie prosperującym interesem.
Selena na czerwonym dywanie stara się być coraz bardziej seksowna i odważnie prezentuje się w obcisłych kreacjach.
Jednak jej niewinna twarz wciąż zdradza młody wiek, podobnie jak zdradza go jej partner. Gomez to prywatnie dziewczyna samego Justina Biebera, którego trudno byłoby pomylić z pełnoprawnym mężczyzną.
Obie dziewczyny, choć stroją się i pozują, muzycznie jeszcze nikogo nie zachwyciły na tyle, by dojrzalsza część publiki zwróciła na nie uwagę pod innym względem niż cielesność. Cyrus ostatnio nawet wygrała w niechlubnym plebiscycie organizowanym przez opiniotwórcze czasopismo „The Rolling Stone” na najgorszy cover wszech czasów. Dziwne, że żaden doradca młodocianej gwiazdy, nie poinformował jej, że nie ma co brać się za bary z „Smells Like Teen Spirit” Nirvany.
Co dalej z młodocianymi gwiazdami, które szybko dorastają i usilnie walczą ze swoim młodocianym wizerunkiem? Przypomnijmy sobie smutną historię sprzed lat innej czołowej „dziewicy” muzyki – Britney Spears. Kiedy jako siedemnastolatka zadebiutowała na rynku muzycznym, utrzymywała, że jest niewinna, nieskalana i dziewicza. Szybko się jednak okazało, że pokusy tego świata są zbyt silne, by na zawsze taką pozostać.
Po jakimś czasie mówiono już o upadku niegdyś dziecięcej i słodko uśmiechniętej gwiazdy. Dziś ta podnosi się z kolan, ale z wielkim bagażem, który wciąż ciąży w postaci kompromitujących zdjęć i historii. Czy dzisiejszym młodym gwiazdkom uda się dorosnąć mniej spektakularnie? I co powiedziałby na to sam Disney?