2012.04.25// D. Jędrzejewska
Z bajek wyrośliśmy już bardzo dawno temu. Mówiąc więcej – my dzisiaj, do bólu cyniczni i doświadczeni przez życie, w bajki nie wierzymy ani trochę. No chyba, że byłyby one podane w jakiejś sprzyjającej, niestandardowej formie. Takiej na przykład, jak u ilustratora Bena Newmana – człowieka o bardzo bujnej (i sprośnej) wyobraźni. Ben urodził się w Anglii, obecnie mieszka w Oksfordzie. Zaczynał, pracując dla studia Free Design, a potem przeniósł się do firmy Rebelion zajmującej się tworzeniem gier.
Obecnie wykonuje swoją kreatywną pracę jako freelancer. Jego ilustracje są popularne szczególnie wśród męskiego grona. Podstawowym ich motywem jest bowiem erotyka. Newman zasłynął dzięki przedstawianiu popularnych postaci z bajek w wyuzdanych pozach. Bajki więc posłużyły Newmanowi jako inspiracja do prowokującej twórczości. Jego rysunki przedstawiają nie tylko sprośne wersje każdemu znanych historii, ale korzystają ze stylistyki swoiście disnejowskiej, bajkowych kształtów i twarzy. Ktoś mógłby powiedzieć (na przykład twoja dziewczyna, mama lub babcia), że taki pomysł na twórczość jest oburzający, tani, a wyobraźnia Newmana wcale nie bujna, a najzwyczajniej chora.
Nie do końca będzie to jednak prawda. Bajki bowiem, często brutalne w swojej pierwotnej postaci, a złagodzone na potrzeby współczesnego czytelnika, z seksem mogły mieć więcej wspólnego niż nam się wydaje. Warto zajrzeć do dzisiejszych antropologów, którzy badając baśnie, dochodzili czasem do zaskakujących wniosków. Przyjrzyjmy się na przykład popularnemu Czerwonemu Kapturkowi. Jak wiemy, historia mimo niebezpiecznych przygód z wilkiem w roli głównej, skończyła się happy endem. Przynajmniej tak nam mówili rodzice w dzieciństwie. Kłamali. Pierwsza wersja tejże baki, stworzona w 1697 roku przez Charlesa Perraulta, zakłada zgoła inne zakończenie – wilk pożera Czerwonego Kapturka i… na tym koniec.
Zamiast historii z odważnym i przebiegłym myśliwym, który rozciął brzuch wilka, mamy pouczający morał: „Ani go poznać! Mina święta tkliwie, łagodnie patrzy w oczy, za panną uliczkami kroczy przymilny, słodki jak cukierek. Lecz wierzcie: to wilczysko szczere!” – co jest wyraźną przestrogą dla młodych czytelniczek przed… gwałcicielami! Wersja z myśliwym pojawi się dopiero sto lat później u niejakich braci Grimm.
Wielu folklorystów i antropologów kultury próbowało badać historię o Czerwonym Kapturku na różne sposoby i w duchu różnych metod badawczych. Wśród ich zacnego grona znalazł się też psycholog, Bruno Bettelheim, który postanowił bajki rozłożyć na części pierwsze i dokonać ich rozkładu za pomocą psychoanalizy i teorii Freuda. Według niego opowieść ta wcale nie jest niewinną historyjką o dziewczynce uratowanej przed niebezpieczeństwem, a historią o jej dojrzewaniu i przedwczesnym przebudzeniu seksualnym, gdzie freudowskie „id” (czyli popęd ku przyjemności) to postać wilka, a ego (mechanizmy blokujące) to nasz bohaterski myśliwy.
Czapeczka w kolorze czerwonym ma z kolei symbolizować niezdrowe ciągotki tylko na pozór niewinnej dziewczynki. Jak więc widać Ben Newman w swoich ilustracjach wcale przesadnie nie fantazjował. Potwierdzą to nawet naukowcy.