2013.03.16// D. Jędrzejewska
Amy Adams, słodki i sympatyczny hollywoodzki rudzielec, do Oscara był już nominowany cztery razy. Akademia wciąż jednak jest bezlitosna i najważniejszej nagrody uroczej Amy żałuje. Czterdziestka już na karku, mimo to aktorka nie odchodzi w cień. Wydaje się wręcz, że dopiero się rozpędza, grając coraz głośniejsze role, w coraz głośniejszych filmach. Komedie romantyczne odstawiła na bok, teraz sprowadza karierę na zupełnie inne tory. Pytanie tylko: czy nareszcie ktoś doceni tę jakże słodką buzię?
Zadebiutowała u boku Kristen Dunst i Denise Richards we „Wrednych dziewczynach”. Niedługo potem trafiła do sequela „Szkoły uwodzenia” – totalnego, filmowego niewypału. Amy, mimo średniego początku, wciąż pokazywała się na ekranie, regularnie występując gościnnie w serialach. Mogliśmy ją dojrzeć między innymi w „Czarodziejkach”, „Buffy: postrach wampirów”, „Różowych latach 70-tych”, „Powrocie do Providence” czy „Zoe i przyjaciele”.
Równocześnie próbowała swoich sił kinie. Wystąpiła u boku właśnie rozwijającego swój talent Ryna Goslinga w dramacie sportowym „The Slaughter Rule” czy „Kto pierwszy, ten lepszy” z Elizabeth Hurley. Bardziej rozpoznawalna stała się jednak dzięki „Złap mnie, jeśli potrafisz” z Leonardem DiCaprio.
Niedługo potem przyszedł czas na pierwszą oscarową nominację. Amy została nią wyróżniona za rolę w komediodramacie pt. „Świetlik”, który odbił się głośnym echem po festiwalu Sundance. Wydawało się wtedy, że aktorka ta odnajdzie się w niebanalnych fabułach. Jednak jej urocza buzia podpowiadała twórcom kina zupełnie co innego, przez Adams często angażowana była w rolach czysto komediowych.
Pojawiła się między innymi w „Pretty Man, czyli chłopak do wynajęcia”, „Oświadczyny po irlandzku”, „Stara miłość nie rdzewieje”, „Zaczarowana”, „Noc w muzeum 2”, a ostatnio w „Muppetach”.
Jednak to nie komedie sprawiały, że Akademia regularnie ją zauważała. W 2008 roku nominowano Amy za występ w dramacie obyczajowym pt. „Wątpliwość” z Philipem Seymourem Hoffmanem i Meryl Streep, z kolei w 2010 roku za rolę rezolutnej dziewczyny boksera w „Fighterze” z Christianem Balem i Markiem Wahlbergiem, natomiast ostatnio za „Mistrza” w reżyserii Paula Thomasa Andersona.
Tutaj znowu miała okazję towarzyszyć Hoffmanowi, dołączył do niego również brawurowy Joaquin Phoenix. To te niewielkie role na drugim planie udowadniają, że Amy posiada spory, dramatyczny talent.
Nie myślmy jednak, że Amy dobrze wypada jedynie na drugim planie. Ciężar pierwszoplanowej roli również udźwignąć potrafi. Świetnie zagrała choćby w interesującym komediodramacie pt. „I wszystko lśni”, gdzie wcieliła się w heroiczną, samotną matkę, która stara się rozkręcić własne, choć bardzo osobliwe przedsiębiorstwo. U jej boku zagrała wtedy Emily Blunt, a obie panie wypadły nad wyraz przekonująco w rolach sióstr. Wydaje się jednak, że Amy Adams rolę życia ma jeszcze przed sobą. Czy będzie nią występ w filmie biograficznym o Janis Joplin w reżyserii Lee Danielsa? O tym przekonamy się za jakiś czas. Jak na razie będziemy mogli obejrzeć słodką Amy jako odważną Lois Lane, partnerkę samego Supermana w „Człowieku ze stali”.