2015.11.24// D. Jędrzejewska
Alicia Vikander to dziewczyna naprawdę czarująca, która w odpowiedniej oprawie, przypomina gwiazdy sprzed lat. Przywodzi na myśl choćby Brigitte Bardot czy Annę Karinę – ze względu na swoją wrodzoną delikatność, subtelność i styl. Viander, aktorka rodem ze Szwecji, zwraca uwagę nie tylko dyskretną urodą, ale i doskonałym wyczuciem stylu. Doskonale prezentuje się przede wszystkim w stylistyce vintage. Pasują do niej wszelkie atrybuty dawnej mody: romantyczne sukienki, duże kapelusze, czarne, kocie kreski na powiece oka, swobodne uczesanie. Styl Vikander jest daleki od szału na bujny seksapil i krzykliwe kreacje. Ta dziewczyna - trochę po staroświecku, ale z niebanalnym wyczuciem smaku - potrafi jednocześnie zachować subtelność i być sexy. To rzadkie zjawisko.
Nic dziwnego, że tak szybko zwrócono na nią uwagę. Vikander jeszcze nie skończyła trzydziestki, a ma już na koncie kilka ważnych występów i to u boku aktorów współcześnie uznawanych za najbardziej „hot”. Vikander spotykała się już na planie z takimi mężczyznami, jak: Mads Mikkelsen, Kit Harington czy Ewan McGregor.
W ostatnich miesiącach miała okazję zagrać wspólnie z oscarowym Eddiem Redmaynem, lubianym Bradleyem Cooperem czy etatowym Supermanem – Henrym Cavillem. Prywatnie to dziewczyna Michaela Fassbendera, co dodatkowo przyczynia się do zazdrości milionów kobiet na całym świecie.
Nazwisko Vikander coraz częściej pojawia się na afiszach. Można mówić nawet o czymś na kształt kinowego festiwalu poświęconego jej osobie. W zeszłym roku szwedzka aktorka trafiała na ekran trzykrotnie („Testament of Youth”, „Son of a Gun”, „Siódmy syn”), w tym roku jednak podwoiła stawkę i wyraźnie podkręciła jakość wybieranych produkcji. W kuluarach szepcze się nawet o oscarowej nominacji. Najpierw zaskoczyła nas występem w niebanalnym, bardzo chwalonym przez krytykę filmie science-fiction pt. „Ex Machina”. Wcieliła się tu sztuczną inteligencję pod postacią seksownej, z pozoru niewinnej kobiety, od której trudno było odwrócić wzrok. Na planie towarzyszyli jej: Oscar Isaac oraz Domhnall Gleeson, choć to właśnie ona zdominowała całą historię.
Parę miesięcy później na ekrany trafił „Kryptonim U.N.C.L.E.” Guya Ritchiego, zaskakująco dobry pastisz kina szpiegowskiego. Vikander znowu otoczyła się mężczyznami (Armie Hammer, Henry Cavill), jednocześnie nie dając się zdominować.
Delikatna, drobna, bardzo retro, wystąpiła w mocnej roli z pazurem, gdzie uroda to tylko zmyłka. Niedawno do kin trafił również dramat pt. „Ugotowany” z Bradleyem Cooperem, gdzie Alicia wystąpiła w drugoplanowej roli. Wielu z kinomanów czeka jednak na kolejny jej występ, szeroko reklamowaną „Dziewczynę z portretu”, która do nas trafi już w styczniu.
To nowy film oscarowego Toma Hoopera („Nędznicy”, „Jak zostać królem”), ale i jednocześnie sama w sobie stylowa, choć siłą rzeczy prowokująca historia. To opowieść o duńskim malarzu Einarze Wegenerze i jego żonie. Einar decyduje się na operację zmiany płci i zostaje jedną z pierwszych na świecie transgenderowych kobiet. Jego żona wspiera go w jego decyzji, mierząc się jednocześnie z gradem sprzecznych emocji i trudem sytuacji. W rolę żony wcieliła się urodziwa Vikander, która znowu sprawdziła się w retro oprawie i dramatycznym ujęciu.
Premiera „Dziewczyny z portretu” jeszcze przed nami, a co dalej? Już dziś głośno o kolejnym filmie aktorki, kręconym na podstawie bestsellerowej powieści pt.„Tulip Fever”. Śliczna Vikander zagra tu między innymi u boku Christopha Waltza. Jej kariera, jak widać, rozwija się tak spektakularnie jak kwitnie jej uroda. Czekamy!