2012.06.27// D. Jędrzejewska
Pamiętacie tę uroczą dziewczynę? Gdyby żyła, prawdopodobnie siedziałaby na tronie. Byłaby prawdziwą królową czarnej muzyki. To żadna przesada w odniesieniu do tak utalentowanej wokalistki, która nie zdążyła przecież do końca rozwinąć swoich skrzydeł i umiejętności, chociaż już była najlepsza. Wśród obecnych wokalistek na topie, trudno znaleźć kogoś, w kim choć trochę można by doszukać się błysku Aaliyah. Beyonce czy Rihanna wydają się być zbyt popowe, zbyt „pod publiczkę”, z kolei Mary J. Blige czy Kelis teraz tracą na popularności i nie potrafią tak jak kiedyś, skupić na sobie uwagi. Aaliyah zostawiła po sobie trzy płyty, a to niestety tak mało.
Wielu twierdzi, że była skazana na sukces. Nic dziwnego – wyjątkowy talent i dojrzałość muzyczną objawiała już jako jedenastolatka. Pilnie uczęszczała na lekcje śpiewu, brała udział w castingach, powoli próbowała komponować. Pierwszy przebój nagrała w wieku 15 lat. Z kolei pierwsza jej płyta, wyprodukowana przez R.Kelly’ego, „Age Ain't Nothing but a Number”, przyniosła sukces i świetne recenzje.
Wraz z jej debiutem wybuchł także skandal. R.Kelly nie mógł się bowiem oprzeć wdziękom młodziutkiej piosenkarki, a i ona zakochała się w nim na amen. Gdy para ujawniła swój związek, nie kryto oburzenia. Wszak ta dziewczynka, mimo dojrzałego talentu, miała dopiero kilkanaście lat! Szczęśliwie miłość szybko się skończyła, a Aaliyah już więcej nie była autorką żadnego skandalu.
Raczej świeciła przykładem. Nie balangowała, nie ciągnęło ją w stronę salonów, fleszy i całego tego blichtru. Dla niej najważniejsza była muzyka. Nieustanna zabawa, alkohol, narkotyki, romanse – to mogłoby jedynie odwrócić uwagę od rzeczy najważniejszych. Aaliyah była ambitna, a od najmłodszych lat charakteryzowały ją również pracowitość i perfekcjonizm. Missy Elliott, z którą wkrótce miała zacząć współpracować, nie mogła wyjść z podziwu, ile w tej dziewczynie jest dojrzałości – muzycznej i życiowej.
To nie mogło się nie udać. Powstawały więc kolejne nagrania i realizowały się kolejne sukcesy. Kolejny krążek zadebiutował na sklepowych półkach w 1996 roku. „One in a Million” zyskał status podwójnej platyny, a krytyka piała z zachwytu. Wokalistka zaśpiewała również wtedy piosenkę do filmu animowanego „Anastazja” („Journey to the Past”), za którą otrzymała nominację do Oscara.
Potem jeszcze silniej związała się z kinem i jak się okazało, tutaj również sprawdziła się jej wrodzona wrażliwość i dojrzałość. Wystąpiła w dwóch filmach: całkiem udanym thrillerze „Romeo musi umrzeć” z Jetem Li w reżyserii Andrzeja Bartkowiaka, a także w horrorze pt. „Królowa potępionych”. Artystka dostała również propozycję zagrania w „Strasznym filmie” – odmówiła, i w „Matriksie” – tutaj wystąpiła, ale niestety nakręcono z jej udziałem za mało scen, by ostatecznie pojawiły się one w słynnym filmie.
Trzecia płyta weszła na rynek w 2001 roku. „Aaliyah” osiągnęła największy sukces, niestety spektakularnie przerwany przez tragedię. Wokalistka wraz z ekipą wyruszyła na Bahamy kręcić teledysk do utworu pt. „Rock the Boat”. Niestety samolot rozbił się 200 stóp od pasa startowego. Wszystkich ośmiu pasażerów samolotu zginęło. Jak się później okazało jego pilot, po pierwsze - nie miał kwalifikacji, by latać, po drugie – w jego krwi wykryto ślady kokainy, a po trzecie – sam samolot był przeładowany. Aaliyah zginęła, mając 22 lata.
Po śmierci wokalistki wydano wznowienia jej płyt, a także album „I Care 4 You” – wszystkie wydawnictwa osiągnęły sukces. Fani wokalistki, krytycy muzyczni – wszyscy zgodnym chórem twierdzą, że Aaliyach zrobiłaby oszałamiającą karierę, gdyby życie dało jej szansę. Tymczasem tron wciąż jest pusty.