2015.12.13// D. Jędrzejewska
Grudzień, a szczególnie druga jego połowa, to czas zmasowanych podsumowań. Rankingi tego, co najlepsze i co najgorsze zadebiutowało w ostatnich dwunastu miesiącach – zwykle są świetnym przyczynkiem do dyskusji, wzbudzają sporo emocji, a do tego spełniają też praktyczną rolę – dzięki nim wiemy, co warto nadrobić, a co ominąć bez większych wyrzutów sumienia. Zacznijmy od tej drugiej kategorii. Na prestiżowym serwisie The Playlist pojawiła się lista najgorszych filmów roku 2015 stworzona przez amerykańskich dziennikarzy. Na ranking złożyło się dwadzieścia tytułów. Wyliczając od końca, pojawiły się tu: „Fantastyczna czwórka”, „Ugotowany”, „Rock the Kasbah”, „The Cobbler”, „Monsters: Dark Continent”, „Stonewall”, „Victor Frankenstein”, „Kingsman: Tajne służby”, „Ted 2”, „Vice”, „American Ultra”, „Home Sweet Hell”, „Niedokończony interes”. Przyjrzyjmy się bliżej pierwszej siódemce.
Piotruś. Wyprawa do Nibylandii
Niskie notowania „Piotrusia. Wyprawy do Nibylandii” to spore rozczarowanie. Reżyser, który ma na koncie świetne filmy (na czele z „Pokutą”), tym razem przeszarżował, w efekcie czego stworzył niezjadliwy pod każdym względem miszmasz. Miałka fabuła, zero napięcia, postacie z plastiku, efekty specjalne nagrzmocone na potęgę, ale bez pomyślunku… wszystko to sprawiło, że film kiepsko się sprzedał. Mowy o kolejnych częściach więc nie ma, mimo że mówiło się o nich głośno jeszcze przed premierą „Piotrusia”.
Bezwstydny Mortdecai
Kolejna wpadka Johnny’ego Deppa. Która to już z kolei? Próżno liczyć. Były szanse na film całkiem udany – barwny i ciekawy głównie za sprawą literackiego pierwowzoru. Oczekiwaliśmy absurdu, poczucia humoru, dobrej i szalonej zabawy. Otrzymaliśmy film zły, nieudolny reżysersko i aktorsko, gdzie Johnny Depp kolejny raz zagrał zupełnie tę samą postać – nie tędy droga. Szkoda potencjału i szkoda książki.
Scouts Guide to the Zombie Apocalypse
Horror komediowy to jeden z tych bardziej ryzykownych gatunków filmowych, który swoją brawurą może trafić w dziesiątkę lub zupełnie przestrzelić. “Scouts Guide to the Zombie Apocalypse” należy do tej drugiej kategorii. Penisy, seks, ponętne biusty, słabe gagi i zombiaki to nie wystarczy, by skonstruować coś, na czym można się pośmiać. Wręcz przeciwnie – by operować takimi środkami wyrazu trzeba– wbrew obiegowej opinii – posiadać choć trochę wyrafinowanego poczucia humoru. Dopiero wtedy można uniknąć żenady.
No Escape
No więc mamy thriller. W thrillerze tym grają dobrze znani nam aktorzy: Pierce Brosnan oraz Owen Wilson. Za kamerą mamy człowieka, który lubi krwiste historie. John Erick Dowdle nakręcił wcześniej „Kwarantannę”, „Diabła” czy „Jako w piekle, tak i na Ziemi”. „No Escape” mógł według amerykańskiej krytyki sobie podarować. Rzecz opowiada o przebywającej na wakacjach amerykańskiej rodzinie, która stara się uciec z pogrążonego w rewolucji południowoazjatyckiego państwa. Film zebrał bęcki za sceny przemocy i ewidentny rasizm, którego wyrazem są spłaszczone postacie rebeliantów. Tymczasem widzom się spodobało, na co wskazuje wiele entuzjastycznych opinii i sukces w box office.
The Green Inferno
To sztuka nakręcić dobry horror. To bowiem gatunek tylko powierzchownie banalny – tak naprawdę jeden z najtrudniejszych. Łatwo bowiem przekroczyć granicę dobrego smaku, przeszarżować, utracić wiarygodność, zamiast przestraszyć… rozśmieszyć. Nic dziwnego więc, że co roku na listach najgorszych filmów pojawiają się horrory. „The Green Inferno” to naprawdę zły horror - krwawy, celowo szokujący, nawet nie tak zabawny, na jaki się sili, a przede wszystkim – pusty jak balon.
Wspólna pasja: FIFA
Dlaczego „Wspólna pasja: FIFA” to taka porażka? Zacytujmy dziennikarzy. Na łamach "New York Timesa" film został nazwany "nieszczerym" dziełem, które ma wygładzić realia życia korporacji. "Nie nadaje się nawet do śmiechu" – tak o nim pisał Daniel M. Gold. O wiele dalej posunął się Jordan Hoffman z "Guardiana", który określił film "hańbą" i "ekskrementem". "Wspólna pasja: FIFA" jest historią największej choć ostatnio najbardziej podejrzanej federacji sportowej na świecie. Nakręcona na zlecenie przedstawicieli tejże samej federacji nie ma nic wspólnego z wiarygodnym kinem. Z kinem w ogóle – ściślej mówiąc.
Ekipa
Na pierwszej pozycji w niechlubnym ranking „The Playlist” znalazła się „Ekipa”, czyli filmowa wersja serialu o tym samym tytule.
Jakość filmu nie bez przyczyny porównywana jest do „Seksu w wielkim mieście”, który jako serial sprawdził się nieprzeciętnie – jako film irytował i poniósł porażkę. Na nic zdała się uroda Emily Ratajkowski. Całość jest nie do zdzierżenia, tak jak nie do zdzierżenia są jej bohaterowie – zblazowani trzydziestolatkowie z pustką w miejscu mózgu.