2014.01.25// D. Jędrzejewska
Pisarze znają się na alkoholu. Niejeden ze słynnych twórców literatury uprawiał aktywne pijaństwo, przesiadywał w barach do samego rana, dając się ponieść grubemu melanżowi. Stąd w książkach znajdziecie wiele alkoholowych prawd. Picie ma to do siebie, że może być tematem zarówno wesołym, komediowym, jak i smutnym, brudnym i przytłaczającym. Oblicze alkoholu, z którym zderzamy się w powieści Jerzego Pilcha pt. „Pod Mocnym Aniołem” (adaptacja w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego właśnie weszła do kin), proponuje nam raczej ten drugi wariant. O piciu (i życiu) dowiemy się stąd naprawdę wiele. To jednak niejedyna książka, która dzieli się z nami tego typu mądrością. Sprawdźmy, co na temat picia mieli do powiedzenia także inni pisarze.
Dlaczego pijemy?
To najbardziej podstawowe pytanie dotyczące alkoholu. Zgrabną na nie odpowiedź znalazł Charles Bukowski, naczelny alkoholik literatury. Oto co napisał w jednej ze swoich książek: „Na tym polega problem z piciem. Gdy wydarzy się coś złego, pijesz, żeby zapomnieć. Kiedy zdarzy się coś dobrego, pijesz, żeby to uczcić. A jeśli nie wydarzy się nic szczególnego, pijesz po to, żeby coś się działo”. Trudno nie przytaknąć. Warto wiedzieć, że każda książka Bukowskiego podejmuje w jakiś sposób problem picia. Sam autor lubił swoją pijacką egzystencję, nie wstydził się jej, a raczej podniósł ją do rangi osobistej filozofii. To on zresztą powiedział: „Jaką masz radę dla młodych pisarzy? - Pijcie, dupczcie i palcie masę papierosów”.
Chlanie wódy jest kreatywne
Wóda do temat interesujący. Można powiedzieć, że nawet fundamentalny. Podczas alkoholowych spotkań, posiadów przy wódce, towarzysze od kieliszka podejmują ważkie tematy, dyskutują o życiowych sprawach i dochodzą do rewolucyjnych wniosków. Jerzy Pilch wiedział więc, co pisze swojej alkoholowej książce „Pod Mocnym Aniołem”: „Chlanie wódy jest tematem tak kreatywnym, że w każdej chwili powstać może jakaś fundamentalna kwestia”. Szkoda tylko, że tych ważnych kwestii często nie pamięta się następnego dnia rano.
Kobiety bywają lepsze niż alkohol
Są dwie rzeczy, od których ponoć nie stroni twardy mężczyzna: alkohol i kobiety. Trudno rozstrzygnąć, co przynosi więcej przyjemności i co tak naprawdę jest mniej niebezpieczne – obcowanie z kobietami czy z alkoholem? Swoją prawdę na ten temat wygłosił kultowy pisarz J.D. Salinger. W „Buszującym w zbożu” napisał: „Zresztą nie ma na świecie nocnego lokalu, w którym by można długo wysiedzieć na trzeźwo. Chyba że jest z tobą dziewczyna naprawdę zabójcza”. To znaczy, że kobiety potrafią zwyciężyć w tej rywalizacji?
Ale ludzkość jest gorsza od alkoholu
Smutną prawdę na temat świata miał Erich Maria Remarque. Ten nie utożsamiał nałogów ze złem i nie zniechęcał do ich celebracji. „Kochanie, ludzie to gorsza trucizna aniżeli alkohol i tytoń” czytamy w jego książce pt. „Trzej towarzysze”. Skoro więc tyle trucizny na około, jak to przetrwać, nie pijąc?
Pij dopiero, gdy już zaliczysz
Najpierw kobiety, potem alkohol. To prosta prawda, którą powinien przyswoić każdy mężczyzna. Alkohol wypity w znacznych ilościach nigdy nie służy w sypialni, nie prowadzi do niczego dobrego, a raczej zwiastuje klęskę. Miłość powinno się uprawiać na trzeźwo (bądź ewentualnie po kieliszku wina). Wiedzą to seksuolodzy, najlepsi kobieciarze, wiedzą to oczywiście także kobiety. Świadomość tego mieli również pisarze zeszłych epok. Wszak Stanisław Wyspiański lata temu napisał w słynnym dramacie „Wesele”: „Pamiętaj na drugi raz: wprzód całować, potem pić”.
Nieistotne, o której pijeszEtykieta głosi, że po alkohol powinno się sięgać wyłącznie wieczorem. Czyżby? „(…) Smakuje mi wino, ale nie znoszę pić sama, zwłaszcza o tak wczesnej porze – oświadczyła. -Co za różnica, o której się pije? – rzekł Theo. – Żołądek się nie zna na zegarku” Larry McMurtry, „Gwiazda wieczorna”. Czujmy się więc rozgrzeszeni.