2015.01.29// D. Jędrzejewska
Muzyka łagodzi obyczaje – to powszechnie znany fakt. Muzyka to chyba najbardziej przyjazna i łatwa w odbiorze dziedzina sztuki. Literatura i film wymagają znacznie więcej zaangażowania, malarstwo zaś bardziej opornie porusza nasze zmysły i wymusza znajomość pewnego kodu kulturowego, konkretnych umiejętności i odpowiedniego typu wrażliwości. Muzyki natomiast słucha każdy – o tylko kwestia gatunku. Nic dziwnego, że naukowcy chętnie kierują swe badania właśnie w te rejony, dostarczając nam jednocześnie wielu ciekawych odpowiedzi na wcale niełatwe pytania.
Czego słuchają mądrzejsi, a czego głupsi?
Nieco wstydliwe mogą się okazać wyniki badań, które przeprowadził Virgil Griffith. Słynny programista postanowił bowiem zrobić wykres, w którym porównał wyniki osiągane przez amerykańskich studentów na SAT (odpowiednik naszej matury) z gustami muzycznymi. Okazało się wtedy, że ci, którzy najlepiej spisują się na testach, słuchają takich wykonawców, jak: Radiohead, Bob Dylan, Norah Jones czy Surfajn Stevens. Najwyraźniej na czoło wśród pilnych uczniów wysuwali się słuchacze muzyki klasycznej. Kto natomiast na testach wypadał najgorzej? Zdecydowanie fani Beyonce. I co wy na to?
Jak działa słuchanie przygnębiającej muzyki?
Mogłoby się wydawać, że słuchanie przygnębiającej muzyki sprawia, że stajemy się smutni. Nieprawda! Zaledwie w zeszłym roku w „Public Library of Science” opublikowano artykuł, który udowadniał, że nie ma ryzyka popsucia nastroju, „katując się” smutnymi kawałkami. Przygnębiające brzmienia budzą w nas o wiele bardziej komfortowe odczucia: spokój, a nawet czułość, ewentualnie nostalgię.
Kiedy mamy dość ulubionej piosenki?
Są takie piosenki, których moglibyśmy słuchać na okrągło. Zapętlamy je wtedy w odtwarzaczu i odtwarzamy niemal do bólu przez parę dni, a nawet tygodni. Aż wreszcie mamy dość. Czy wiedzieliście, że zbyt częste odsłuchiwanie nawet bardzo lubianego utworu, może nas skutecznie do niego zniechęcić? Gdy mózg otrzyma od nas zbyt dużo takich samych bodźców, po prostu zaczyna się sprzeciwiać – profesjonalnie nazywa się to „efektem samej ekspozycji”. Jeśli więc chcemy jak najdłuższej utrzymać sympatię dla danego kawałka, nie przesadzajmy z jego odsłuchiwaniem.
Jaka muzyka najlepiej się sprzedaje?
Wyniki badań dotyczące „hitowego” potencjału utworów nie są zaskakujące. Po pierwsze: naukowymi metodami potwierdzono już tezę, że im muzyka prostsza, tym lepiej się sprzedaje. Po drugie: do stworzenia przeboju konieczne jest zaopatrzenie go w regularnie powtarzający się refren. Potwierdził to w swoich analizach Jospeh Nunes z Uniwersytetu w Południowej Karolinie, według których nie ma szans utrzymać się na czele list przebojów bez lekkich, refrenowych wstawek.
Czy można się rozluźnić podczas słuchania ciężkiej muzyki?
Starsze pokolenia (rodzice, dziadkowie, zrzędliwa sąsiadka) przeważnie mają swoje teorie na temat „gniewnej” muzyki, której słuchasz. Jeśli nie jesteś fanem typowych, radiowych przebojów, a zamiast tego słuchasz na cały regulator metalu, hip hopu, czy innej, mocnej muzyki, prawdopodobnie jawisz się w oczach niektórych jako nieco niezrównoważony nerwus z mroczną naturą. Tymczasem naukowcy udowodnili, że słuchanie każdej muzyki, pod warunkiem, że się nam ona podoba –rozluźnia. Nie ma możliwości, by ciężkie, metalowe kawałki budziły w nas agresję – jeśli je lubimy, po prostu się przy nich relaksujemy.
Czy muzyka oddziałuje na zwierzęta?
Oczywiście, że tak! Dowodem na to są chociażby reakcje krów na puszczaną im muzykę. Już ponad dekadę temu udowodniono, że krowy, które słuchają spokojnych piosenek, dają więcej mleka. W trakcie badania zwierzęta słuchały kawałków: "Everybody Hurts" R.E.M. oraz "Space Cowboy" Jamiroquai.
W tym pierwszym przypadku dawały swoim właścicielom aż o kilka procent więcej białego napoju.