2014.08.25// D. Jędrzejewska
Sezon letni w kinie dobiega końca. A my już nie możemy się doczekać następnego! Latem bowiem na ekrany trafi kolejna porcja efektownych blockbusterów, które znowu pozwolą poczuć się nam jak dzieciaki. Przyszły rok to także cała moc sequeli, na które czeka każdy fan efektownego kina. Dobrze znani bohaterowie, dokończenie dawnych wątków, ten sam humor, ta sama dobra zabawa – powrót tych atrakcji powoduje w nas ekscytujący dreszc. Na kogo czekamy z największą niecierpliwością?
Avengers: Age of Ultron (premiera: maj 2015)
Kiedy w 2012 roku do kin trafiła pierwsza część “Avengersów”, wszyscy mocno rozdziawiliśmy szczęki. Nie oczekiwaliśmy aż takiego fajnego widowiska. Wydawało się, że plątanina bohaterów w jednym filmie jest niemożliwa do zrealizowana, by było zaczepnie, nie nudno, bez przesady i lekko. Ale udało się! „Avengersi” zasłużyli, by wbić się do rankingu największych hitów wszech czasów. W tym roku do ekscytujących, superbohaterskich hitów dołączyli „Strażnicy Galaktyki”, zawieszając jednocześnie bardzo wysoko poprzeczkę. Jaka będzie odpowiedź „Avengersów”? Czy sprostają oczekiwaniom?
Do dawnej ekipy (Robert Downey Jr, Chris Hemsworth, Mark Ruffalo, Chris Evans, Scarlett Johansson, Jeremy Renner, Samuel L Jackson) dołączyli: James Spader i Elizabeth Olsen.
Jurassic World (premiera: czerwiec 2015)
Być może będzie porażka. A być może będzie sukces. Trudno stwierdzić. Niemniej jednak to ekscytujące, że dinozaury znowu wracają na ekran. Od wydarzeń w „Parku Jurajskim” minęły 22 lata, ale to właśnie teraz czas wydaje się najlepszy, by na nowo odświeżyć tę historię. Dobitnie udowodnił to choćby całkiem udany powrót „Godzilli”. Za kamerą „Jurassic World” stanął Colin Trevorrov (twórca całkiem udanego „Na własne ryzyko”). Obsadę zasilili: Chris Pratt (tak, ten ze „Strażników Galaktyki”) oraz Bryce Dallas Howard. Poczekamy, zobaczymy.
Bond 24 (premiera: październik 2015)
Ostatnia część Bonda była chyba jednym z największych bodnowskich sukcesów od lat. „Skyfall” zaskoczył wszystkich: zarówno widzów nie pałających do słynnego agenta wielkimi sentymentami, jak i bondowskich maniaków. Fabuła zaczepiona na niespodziewanym gruncie (upodlony Bond), akcja pędząca w nieoczekiwanych kierunkach, plastyczna, miodna historia – oto, co otrzymaliśmy, gdy za kamerą stanął Sam Mendes, znany raczej z kina dramatycznego niż ze spektakularnych wybuchów i pościgów. Nic dziwnego, że wybłagano go, by na stołek reżyserski powrócił także w kolejnej części. Na jesieni przyszłego roku dowiemy się, czy słusznie.
Star Wars: Episode VII (premiera: grudzień 2015)
Mało kto z nas spodziewał się powrotu do tej serii. Myśleliśmy, że to już koniec, że nigdy więcej „Gwiezdnych Wojen”, że ta historia jest już kompletna. W kinie nie ma jednak rzeczy niemożliwych. Najsłynniejsza przygodowa seria science-fiction zaliczy wielki powrót już pod koniec przyszłego roku. Dzięki postaci reżysera, J.J.Abramsa – ojca sukcesu nowego „Star Treka” – zapowiada się on obiecująco. Chcemy wierzyć, że nikt nie spartoli tej roboty, a scenariusz będzie naprawdę godny uwagi.
Na ekranie pojawią się starzy przyjaciele: Harrison Ford, Mark Hamill, Carrie Fisher, Peter Mayhew, Anthony Daniels, Kenny Baker. Dołączyli do nich również: Oscar Isaac, Lupita Nyong'o, Andy Serkis i John Boyega. Co z tego wyniknie? Z niecierpliwością czekamy na pierwszy trailer.
Gdzie jest Dory? (premiera: 2016)
Któż z nas nie bawił się świetnie przy „Gdzie jest Nemo?” niech pierwszy rzuci kamieniem. Animacja o zaginionej, sympatycznej rybce to jedno ze szczytowych osiągnięć studia Pixar.
Z kolei Dory, drugoplanowa bohaterka cierpiąca na brak pamięci krótkotrwałej, to jedna z sympatyczniejszych postaci, jakie kiedykolwiek stworzyło to studio (słynące przecież ze sympatycznych postaci właśnie). Nic dziwnego, że Dory otrzymała własny film. Wieszczymy gigantyczny sukces.