5 książek, które możesz zabrać na plażę

Plaża nadaje się do czytania. Jakoś przecież trzeba przetrwać to piekące słońce, biegające wokoło dzieciaki, ogólny hałas, rumor i brak kultury. Przy książce czas mija szybciej, więc skóra wystawiona na promienie słoneczne również szybciej staje się brązowa. Specjalnie dla was przygotowaliśmy zestaw książek, które świetnie nadają się na plażową lekturę. Wciągają, nie są męczące, można przy nich zapomnieć o całym świecie, wzrok znad książki podnosząc wyłącznie wtedy, kiedy się to opłaca.
Gillian Flynn, Zaginiona dziewczyna „Zaginiona dziewczyna” to światowy bestseller. W samych Stanach Zjednoczonych rozeszła się w imponującej ilości egzemplarzy, przez co zwróciła uwagę Davida Finchera. Ten z kolei postanowił nakręcić na jej podstawie film. Adaptacja powieści już wkrótce trafi do kin, a w głównej roli zobaczymy Bena Afflecka. Co ciekawe w Polsce książka Flynn przeszła raczej bez echa. A szkoda! To pozycja wyjątkowa, po którą warto sięgnąć niezależnie do literackiego gustu. Szczególnie, że jej akcja rozpoczyna się w upalny, letni poranek. Niezbyt szczęśliwy. Wtedy bowiem znika Amy, piękna, mądra kobieta po prostu zapada się pod ziemię. Wszystkie podejrzenia padają na męża. Ten kłamie jak z nut i zachowuje się nieodpowiednio do tych nieprzychylnych okoliczności. Ale czy naprawdę byłby w stanie skrzywdzić swoją żonę?
Agata Christie, I nie było już nikogo (Dziesięciu Murzynków) A może letni kryminał z klasą? Prawdziwy klasyk? Agata Christie w pełni zasłużyła na swoją sławę. Jej książki nie zawodzą. Nigdy. „I nie było już nikogo” również nie jest wyjątkiem. Dziesięć osób zostaje zaproszonych przez tajemniczego gospodarza do domu na wyspie. Po śmierci dwóch z nich, goście zaczynają rozumieć, że to, co początkowo uważali za nieszczęśliwy wypadek, jest sprawką mordercy. Chcą dowiedzieć się, kim jest ich oprawca, ale nikt z przebywających na wyspie nie ma alibi, co znacznie utrudnia sprawę. Tymczasem morderca grasuje dalej i zabija kolejne ofiary w sposób opisany w dziecięcej rymowance, która wywieszona jest w każdy z pokoi…
David Sedaris, Zjem to, co mam na sobie David Sedaris to niezwykle popularny w Stanach Zjednoczonych komik. Mówi się, że bilety na jego występy trudniej dostać niż wejściówki na koncert Britney Spears. Słynie z gorzkiego, ostrego jak brzytwa poczucia humoru. „Zjem to, co mam na sobie” jest tego wyrazem. „Karykaturalna rodzina, burzliwe dorastanie, walka z hipokryzją i uprzedzeniami wobec odmienności. Historie niczym z najlepszych sitcomów! Tym zabawniejsze, że oparte na faktach z życia popularnego komika, szydercy piętnującego wszelkie przejawy amerykanizacji i political correctness” – reklamuje wydawca. My dodajemy: można popłakać się ze śmiechu!
Stephen King, Cztery pory roku „Cztery pory roku” to dość szczególny zbiór opowiadań w bibliografii Stephena Kinga. Nie znalazły się tu bowiem ani historie pełne grozy, ani tajemnicze, fantastyczne niezwykłości. To zestaw czterech wciągających opowiadań, z których każde przypisane jest jednej porze roku. To tu znaleźli się również słynni „Skazani na Shawshank”. Latem jednak szczególnie warto zwrócić uwagę na nowelkę pt. „Ciało”. Jej akcja przenosi nas właśnie w wakacyjne miesiące. Opowiada zaś o pewnej dziecięcej wyprawie grupki przyjaciół, chłopaków z sąsiedztwa. Rzecz wsparta niesamowitym klimatem, nostalgiczna i diabelnie wciągająca.
Maurise Sendack, Tam, gdzie żyją dzikie stwory Rzecz absolutnie kultowa. Pozornie sprawdzająca się wyłącznie wśród młodych czytelników, jest w stanie zachwycić również „dorosłego”. Fabuła jest prosta: „Gdy niegrzeczny Max zostaje odesłany do łóżka bez kolacji, jego pokój zamienia się w las. Tak zaczyna się niezwykła wyprawa chłopca do krainy dzikich stworów...” Klimat natomiast nieziemski. Warto wspomnieć, że „Tam, gdzie żyją dzikie stwory” to absolutna klasyka światowej literatury dziecięcej (i nie tylko). Od 1963 roku, gdy ukazało się pierwsze wydanie, na całym świecie sprzedano ponad 19 milionów egzemplarzy tej książki. Nic dziwnego – całość przenosi nas w naprawdę niezwykły świat fantazji.